Tak mi się kiedyś napisało. Aż się prosi, żeby zapuścić, bo lepszej okazji nie będzie.
Przeciwlotniczy Antek
Poszedł Antek na wycieczkę,
Wziął z sobą parówki w teczkę.
Wsadził także puszkę coli,
Nagle jak coś wypierdoli.
Antek spojrzał z lękiem w górę,
Ujrzał coś, jak gdyby chmurę.
Coś wielkiego jak słoń jaki
Wali z nieba prosto w krzaki.
Patrzy Antek pełen trwogi,
Z trwogi trzęsą mu się nogi.
Przerażony w krzaki bieży,
Tam wrak Tupolewa leży.
Myśli Antek, idąc z pola,
Zajebistą moc ma cola.
W połączeniu z parówkami
Wszystkie pułki z Antka woli
Wyposażyć w puszki coli,
Zaś zbrojownie z hangarami
Mus zapełnić parówkami.
Antek jest zadowolony,
Wszak ministrem jest obrony.
Niech wrogowie się z nim liczą,
Bo ma broń przeciwlotniczą.
Wrocek, 4.12.2020 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz