niedziela, 25 września 2022

28. Wiosna na Bora Bora

 

Być może niektórych to zdziwi, ale wśród zwierząt erotyka też ma się dobrze. Szczególnie wiosną. Wprawdzie przed nami jesień, ale od czego jest wyobraźnia. A zatem wybiegnijmy wyobraźnią w przyszłość i unurzajmy się w wiosennym słońcu i poczujmy przypływ chuci. Albo na odwrót. A gdy już się tak unurzamy i poczujemy, to i cieplej nam się zrobi. Na duchu i na ciele. I o to w tych coraz chłodniejszych dniach chodzi.

 

Wiosna na Bora Bora

 

Gdy słońce mocniej przygrzeje na wyspie Bora Bora,

Chucią wybucha wsza fauna, a w szczególności flora.

 

Do rui czy też parzenia stwór wszelki się przymierza,

Danie upustu żądzom – jak amen to dla pacierza.

 

Tej przyjemności wiosennej tu nie odpuści żaden

I gnają za nią jak możni do wód do Baden Baden.

 

Klejnocikami dzwoniąc, przeróżne sprawiają tricki,

Można powiedzieć, że dźwięczą jak niegdyś tiki tiki.

 

Każde ma imię z członem podwójnym, nie mylić z członkiem,

Aby się nim podzielić z małżonką bądź z małżonkiem.

 

I tak:

 

W skalnym się zwija załomku zalotnie naja naja,

By się pozwijać z żmijem nim w piachu złoży jaja.

 

Bufo bufo jęzorem łowi ropucha wybranka –

Niejedna z tego związku wyskrzeknie się kijanka.

 

Jeszcze by się o łuski barbus barbus potarło,

Lecz już do źródeł pora, by zdążyć na czas na tarło.

 

A w puszczy bubo bubo przez szlary wytrzeszcza oczy

I swej bubuni niebawem na ogon z ochotą naskoczy.

 

Luscinia luscinia w słowicze trele wsłuchuje się kochane,

Czeka. Kolacja gotowa, łóżeczko też posłane.

 

Gallinago gallinago kszyczycę w gniazdko subtelnie wabi,

Przymilnym krzykiem słówka miłe wprost w uszko jej prawi.

 

Rattus rattus szczurzycę zoczył w meandrach śmietnika –

W te pędy rattusiątka na świat powołać pomyka.

 

Mephitis mephitis obficie perfumą partnera skrapia.

– Oh! Mój ty Skunksiku – woła i za ogonek obłapia.

 

Alces alces do klępy pysk beznadziejny wykrzywia,

Po czym z nadzieją ją ciągnie wprost do pieleszy z igliwia.

 

Bison bison swą krówkę rogiem co rusz potrąca,

– Może byśmy zrobili to szybko, tak na zająca?

 

A nawet tinca tinca się genderowo pucuje,

Do obcej lota lota miętę przez rumianek czuje.

 

Tych podwójnoimiennych jest cała długa lista –

Będzie ze sto pięćdziesiąt, a może i ze trzysta.

 

I tak od świtu do nocy i znów od nocy do świtu

Miłość i żądza pałają, zdążając do zenitu.

 

Wszystko tu chce się ikrzyć, gzić, pokrywać i parzyć.

Czyż można sobie lepsze miejsce do życia wymarzyć?

 

Więc i mnie też już pora znaleźć kogoś do pary

Nim jakiś młokos burknie: – Spadaj, jesteś za stary!

 

Z zarośli się wy…łania łania i do parzenia jest skora…

Oj! Będzie się bara bara na wyspie Bora Bora.

 

Wrocek, 31 maja 2015 r.

niedziela, 18 września 2022

27. Dziś do ciebie przyjść nie mogę

 

Szanowni Tuzaglądacze,

przekonaliśmy się już, mówiąc kolokwialnie, że miłość niejedno ma imię. Może być wzniosła, może być z dodatkiem tęczy, może też być korespondencyjna, czy nawet wyimaginowana, a w nagłym przypływie chuci – wręcz szalona. Ale jeszcze nie wiemy, jak dalece może być dramatyczna i co zrobić, by nie zagasła. No, to dzisiaj się dowiemy. Podobno motylek bielinek wyczuwa samiczkę na jedenaście kilometrów. Są stworki o jeszcze większych zdolnościach wyczuwalniczych. Cóż, zakochani są zdolni do przekopu nawet jakiejś mierzei, byle tylko się połączyć. A czasem po prostu myśl błyśnie i…

 

            Podkład muzyczny znany chyba wszystkim, trzeba tylko starym zwyczajem podłożyć pod melodię poniższe słowa. I nostalgiczna pioseneczka gotowa.

 

 

Dziś do ciebie przyjść nie mogę

 

Też dramatycznie, ale jakby z innym skutkiem.

 

https://www.youtube.com/watch?v=raPlIr0cj2A

 

 

Dziś do ciebie przyjść nie mogę,

Zaciął mi się zamek w drzwiach,

Próbowałem przez podłogę,

Próbowałem wyjść przez dach.

Po cóż mi, kochanie, wiedzieć,

Że przypuścisz zdrady nić.

Ja na strychu będę siedzieć,

Ty z rozpaczy będziesz wyć.

Ja na strychu będę siedzieć,

Ty z rozpaczy będziesz wyć.

 

Księżyc skrył się hen, za lasem,

W dali ujadają psi,

A nie pomyśl sobie czasem,

Że twe ciało zbrzydło mi.

Znajdę wytrych, dinks podważę

I popędzę w siną dal,

Bo o jednym tylko marzę,

Aby nadziać cię na pal.

Bo o jednym tylko marzę,

Aby nadziać cię na pal.

 

Gdy wytrychu zaś nie znajdę,

Zacznę szperać tu i tam.

Zrobię ze słoniną pajdę,

Gdzieś w piwnicy bimber mam.

Łyknę bimbru całą szklankę

Twoje zdjęcie wezmę w dłoń,

Tuląc kankę jak kochankę,

W masturbacji wpadnę toń,

Tuląc kankę jak kochankę,

W masturbacji wpadnę toń.

 

Co u ciebie, skąd mam wiedzieć?

Wielki mnie ogarnia strach,

Że gdy z kanką będę siedzieć,

U ciebie zawita gach.

Rogi mi przyprawisz wielkie,

Nie wejdę w nich w żadne drzwi,

I nadzieje stracę wszelkie,

Że się w końcu oddasz mi,

I nadzieje stracę wszelkie,

Że się w końcu oddasz mi,

 

Dziś do ciebie przyjść nie mogę?

Zaciął mi się zamek w drzwiach?

Ja się miotam, chlam na trwogę,

Ciebie ma w objęciach gach?

Już do ciebie pukam, miła,

Pytasz, jak to zrobił żem?

Pewna myśl mnie otrzeźwiła

I wyszedłem garażem,

Pewna myśl mnie otrzeźwiła

I wyszedłem garażem.

 

Wrocek, 22.07.2020 r.

 

niedziela, 11 września 2022

26. Z miłości korespondencyjnej

 

Można zaszaleć bez granic, jak bohaterka poprzedniego wiersza. Można, czemu nie. Lecz jeśli się jest młodą, skromną i niedoświadczoną dziewczynką, kocha się raczej platonicznie. Wzdycha po nocach, wylewa swe uczucia na strony pamiętnika, lub pisze dyskretne liściki do obiektu tych wzdychań. Czasem nawet może się trafić zdjęcie. Też tak miałem, wzdychałem do aktorki Grażyny Staniszewskiej, tyle że nie wyznawałem jej miłości w pamiętniku, ale duże zdjęcie z okładki tygodnika „Film” przechowywałem. No i z tych oraz innych względów finał tego uczucia nie mógł być taki, jak w kolejnym wierszyku.

 

Z miłości korespondencyjnej

 

W wirtualnym świecie nie ma granic i niemożliwości. Ale zdarzają się dziwne przypadki.

 

Na kominku stoi fota

W ramce zdobnej, istny art.

W tle jaśnieją Złote Wrota,

Z frontu gość miliony wart.

 

W otwartych drzwiach cadillaca

Błyska w ustach złoty ząb,

Uśmiech drapieżnego ptaka

Z mocą jerychońskich trąb.

 

„Tamten kto to? – pytam mamy –

Ojciec chrzestny, stryj czy swat?”

„Nie, to showman bardzo znany,

A prywatnie to twój dad.

 

Poznałam go w internecie,

Naście latek wtedy miałam,

Konkurs szedł na całym świecie,

Wzięłam udział i wygrałam.

 

Kochaliśmy się, to pewne,

Do Stanów wyjechać chciałam,

Pisaliśmy listy rzewne,

Lecz nigdy go nie spotkałam.”

 

„Ale jak to ma się do mnie?

To mym ojcem nie twój mąż?

Mówiłaś, konkurs wygrałaś?”

„Tak, korespondencyjnych ciąż.”

 

 

Wrocek, 5.02.2022 r.

 

niedziela, 4 września 2022

25. Szalone urodziny

 

Szanowni Tuzaglądacze,

wracamy zdecydowanie do wierszyczków quasi erotyczków. Podobno szaleństwa, zupełnie odwrotnie niż głupota, mają swoje granice. Przy odrobinie szczęścia w życiu można wyjść na swoje. Gdy tego szczęścia zabraknie lub gdy jest go zbyt wiele, może też wyjść na cudze. W kreatywności życia nikt nie prześcignie. Ano. Zobaczmy, co się przydarzyło bohaterce poniższego wierszyczka. Bo chyba nieźle zaszalała.

         Tło muzyczne podałem. Można śpiewać, można tańczyć, ale niekoniecznie. Można murmurando, gdyby akurat chrypka posobotnia dopadła. Pełna dowolność. W naśladownictwie też.

 

Szalone urodziny

 

https://www.youtube.com/watch?v=CzRr6-RVLY0

 

Ale wykorzystujemy tylko melodię zwrotek, bez refrenu.

 

Na na na na na, na na na na

Na na na na na, na na na na

Na na na na na, na na na na

Na na na na na, na na na na

 

Jak to się stało, nie wiem do dziś,

Wpierw przyszedł Janek, a potem Zdziś,

I jeszcze Stachu, Zenek i Krzyś,

Od drzwi pytali: Co, jeszcze śpisz?

 

Był szampan, ciastka, owoców stos,

Tańce, hulanki na stole wprost,

Chyba podszepnął mi jakiś bies,

W szalonym tańcu byłam toples.

 

W kąt poszły majtki, mam taki gest,

Teraz to wielka już orgia jest,

W nozdrza się zapach akacji pcha,

A w delegację mój Heniek gna.

 

Czy to nie cuda, niech rzeknie ktoś,

Z mojego Heńka prawdziwy gość.

Gdy urodziłam dziecinę tę,

Kwiatami witał i rzekł: je t’aime.

 

O mały włosek byłby skandal,

Gdyby nie jeden mały detal,

A nawet małych detali stos,

Szczęściem nie dzielił na czworo włos.

 

Jasio i Zdzisio zezują w skos,

Stachu ma zbytnio zadarty nos,

Zenekowi sterczy trzonowy ząb,

Krzyś zaś ma uszy jak tuby trąb.

 

Synek z kołyski zezuje w dal,

Z uszu wachlarze, aż patrzeć żal,

Krzywo mu rosną mleczaki dwa,

Nosem jak piłą można rżnąć drwa.

 

Na na na na na, na na na na

Na na na na na, na na na na

Na na na na na, na na na na

Na na na na na, na na na na

 

Poczta z pantofla to pewna rzecz,

Heniek dzidziusia też będzie mieć,

Na delegacji co wtedy był,

Pewną panienkę zbałamucił.

 

Wrocek, 1.08.2022 r.