sobota, 21 stycznia 2023

40. Chyba prawie


Pozasypiali Tuzaglądacze, lecz trudno im się dziwić. Dawno nic nie zapuściłem. Czas to zmienić, więc zapuszczam. Budzimy, budzimy. Dzisiaj będzie coś, co by dobrze zilustrowało puentę „Słówek” Boya: „Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Rzecz cała trzyma się w konwencji i o to chodzi.

 

Chyba prawie

 

Czyli dyskretnie podpatrzony jałowy niby-dialog nad jeziorem, w ptasim towarzystwie, z opłakanym skutkiem.

 

Nad szerokim stawem fruwają żurawie,

Chyba wyjdę za mąż, ale tylko prawie.

 

Wysoko nad stawem lecą myszołowy,

Chyba się ożenię, ale do połowy.

 

Nad wieczornym stawem gacek goni gacka,

Chyba wyjdę za mąż, lecz tylko znienacka.

 

Wzdłuż i w poprzek stawu lecą marabuty,

Chyba się ożenię, lecz tylko na skróty.

 

Dookoła stawu fruwają wróbelki,

Chyba wyjdę za mąż na wypadek wszelki.

 

Tuż tuż ponad stawem lecą sobie gile,

Chyba się ożenię, lecz tylko na chwilę.

 

Nad rozległum stawem przefruwają kruki,

Chyba wyjdę za mąż, lecz tylko dopóki.

 

Na brzegu przy stawie walczą dwa koguty,

Chyba się ożenię, lecz tylko dopóty.

 

 

A niech licho porwie tę ptasią gadzinę,

Śledzę parę z krzaków już prawie godzinę.

 

Wniosek mi podsuwa ta ptasia czereda,

Prawie i tak dalej, to chyba się nie da.

 

Wprost w szuwary do mnie wleciała ptaszyna,

Podśpiewując puentę, co tak się zaczyna:

 

Po szerokim stawie pływają łabędzie,

Jak się zastanowić, z tego nic nie będzie.

 

I to już jest chyba jednak cała, a nawet całkiem cała puenta, i więcej jej już nie przybędzie. No, chyba że… jakiś drobny morałek:

 

Lepiej się dogadać, niechby i na skróty,

Coby nie wyginąć jako te mamuty.

 

Wrocek 15.10.2022 r.