Szanowni Tuzaglądacze, zaczynamy świętowanie. Życzę Wam, prócz wszelkiej życiowej rozkoszy, abyście nie upadali na duchu, nie popadali w histerię i nie rwali włosów z głowy z rozpaczy, czytając moje wiersze. Przy okazji postaram się rozwiązać najstarszą zagadkę świata. A przynajmniej spróbuję się postarać.
Odwieczny dylemat
Oto problem tchnięty w wiersze –
Ludzkość nęka myśl ponura,
Co na Ziemi było pierwsze:
Jajko czy też może kura?
Arcychytrze po wsze czasy
Zagmatwała rzecz natura –
Co początkiem drobiej rasy:
Jajko było czy też kura?
Już się Alleluja święci –
Ludów wiara i kultura.
Rozwiązanie szybkie nęci:
Pierwsze jajko czy też kura?
Szklana kula, odczynianie,
Wróżba czy też inna bzdura
Nie odpowie na pytanie:
Jajko było wpierw czy kura?
O co tyle jest hałasu?
Pozwoli mi synekura,
Aby dla zabicia czasu
Zgłębić temat: Jajko? Kura?
Do maszyny więc zasiadam,
Mina tęga i postura.
Ja ten problem wreszcie zbadam:
Jajko pierwsze czy też kura?
Stuk klawiszy mi podpowie,
Wrzasnę wnet zwycięskie „hura”!
Przegnam niepewności mrowie:
Kura? Jajko? Jajko? Kura?
Pod sklepieniem mojej czaszki
Pytań się gromadzi chmura.
Brzęczą jak natrętne ważki:
Może jajko? Może kura?
Z zapisanych kartek stosów
Tworzy się makulatura.
Odpowiedzieć wciąż nie sposób:
Czy to jajko? Czy to kura?
Na nic książki, wademeka,
Prasa, inna też lektura;
Wciąż dylemat mi dopieka:
Jajko? Nie! To może kura?
Na nic pilne studiowanie,
Kursy, szkoły i matura.
Retoryczne trwa pytanie:
Jajko czy też jednak kura?
Żar z mych lic bucha jak z pieca,
Mózgu grozi mi ruptura.
Jak mam dociec, to ci heca:
Pierwsze jajko? Nie! A kura?
Jak osiołka niemoc dusi –
Owsa żłób czy siana fura?
I to nęci, i to kusi:
Jajko? Kura? Jajko? Kura?
Dzień mnie bladym brzaskiem wita,
W szklance stygnie jakaś lura,
W głowie ciągle myśl nie świta:
Jajko czy też, psiakość, kura?
Tyle godzin nad tym ślęczę,
Stale myśl się tłucze, która
Jest jak czkawka; czkając jęczę:
Ja, ja, jajko? Ku, ku, kura?
Nie w mych rękach przyszłość świata.
Poszły w kąt: buta, brawura.
W gordyjski się węzeł splata
Zagadnienie: Jajko – kura.
Kogóż prosić mam o zdanie,
Gdy miast głowy pusta rura,
By odpowiedź na pytanie
Dostać: Jajko czy też kura?
Na święconkę, co wśród bazi
W oknie tkwi mojego biura,
Zerkam, a po głowie łazi
W tę i nazad: Jajko? Kura?
Wielkanocny spraw baranku,
Bym, nim zabrzmi pianie kura
W głuchej ciszy o poranku,
Wiedział: jajko to czy kura?
Eureka! – prosto z mostu
Wołam i dopadam pióra.
Rozwiązaniem jest po prostu:
Ani jajko, ani kura!
Nie pomylę się tu raczej,
Za namową więc baranka
Problem stawiam dziś inaczej:
Pierwsza kura czy pisanka?
Wrocław, 7.04.2001 r.
Gdy
już problem rozwiązany, to jeszcze kilka świąteczeństw. Jak to
koleżanka zwierzała się koleżance: – Ja to mam męża ale luja. – Ta zaś
składając jej życzenia mówiła: – I ucałuj męża przy jajku.