niedziela, 2 kwietnia 2023

44. Bajeczny po-całun-ek żabki

     W 33. pościku wspomniałem o roli, jaką spełniła żabka w życiu pewnego faceta. Uchylę tedy rąbka tajemnicy i przedstawię, jak się całkowicie rzecz miała. Bo ta niby drobna sprawa wpłynęła na dzieje Europy, a pewnie i w jakimś stopniu na dzieje świata. Jeśli jeszcze ktoś się nie domyślił, zapraszam do poczytania.

Bajeczny po-całun-ek żabki

Co się może zdarzyć, gdy się człowiek chce przypodobać teściowej. No i gdy baba wykracze.

 

O zmierzchu, gdy już wzeszły przedwieczorne zorze,

Wracało zygzakiem z baru wstawione niebożę.

Spędziło tam z przyjaciółmi przeupojne chwile,

Zamieniając skutecznie procenty w promile.

 

Niby młody jeszcze, tak podług metryki,

A zawołany domator – książki, pamiętniki.

Druga pasja to piwo, najchętniej full mocny,

Stąd niniejszej eskapady epizodzik nocny.

 

Pełzł opłotkami chwiejnie, zygzakiem, zawile,

Choć do domu na przełaj miał tylko trzy mile.

Pulares pusty, we krwi trzy promile.

Statystycznie biorąc, miał promil na milę.

 

Wtem na ścieżce żabka, zielona, niepewna,

Rzekła: „Jestem w żabę zmieniona królewna.

Jeśli dasz mi całusa na me wybawienie,

To spełnię twoje najskrytsze życzenie”.

 

Myśli – choć być królem świetnie, za wysokie progi,

Duuużo za wysokie jak na moje nogi.

Już wiem, będę dla teściowej idealnym zięciem,

Gdy zostanę bogatym, pięknym arcyksięciem.

 

Do stracenia nic nie mam, świadków też tu żadnych,

Alkohol znieczuli dotyk ust szkaradnych.

Zrobił wargi w ryjek, cmoknął w buźkę płaza,

Niech teraz pokaże, co potrafi, zaraza.

 

Budzi się z rana, łoże wielkie jak tarasy,

Baldachim nad głową, jedwabie, atłasy.

Nie chce wierzyć – sen to może czy jawa?

Ten przepych, ten luksus na bajkę zakrawa.

 

Już rejwach się robi, służba z omletem bieży,

Garderobiana kreację małżonce mierzy.

Lokaj strój paradny w ukłonach podaje,

Żona pośród życzeń propozycję daje.

 

„Na rocznicę ślubu poczułam zachciankę,

By zrobić ci, mężu, miłą niespodziankę,

Urządzimy wycieczkę pociągiem i autem,

Zdążymy z podróżą przed w ratuszu rautem.”

 

I Zośka przed lustrem wciera puder nowy.

„Będziemy mieć dziś dzień bardzo wystrzałowy.

Mniemam, że mężulka pomysł ten nie zgniewa.

Więc Ferdynandzie, wstawaj! Jedziemy do Sarajewa!”

 

Wrocek, 15.06.2021 r.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz