Wracam do sprawy Sodomy z 25 lipca, tak jak wracał sodomita z Gomory. Pismo o tym nie wspomina, nie wiadomo dlaczego, bo przecież na jego stronach nie takie rzeczy się działy. Dlatego poczułem się w obowiązku uzupełnić treść Pisma, opisując zaistniały a pominięty epizod.
Tribute to
S&G kontynuacja
Gdy się nie ma,
co się lubi… to się lubi nie tylko, co się ma, ale wszystko. Poprawianie
historii, której nikt nie pamięta, a zwłaszcza tej, której nikt nie zna, jest
żmudne, lecz daje satysfakcję. Do prawdy można dochodzić ze stołeczka, bajając,
jednak o wiele lepiej jest wyciągać logiczne wnioski. Wtedy prawdziwa prawda
jest otrzepana z okruchów nieprawdy i jawi nam się w pełnej krasie. A więc
idźmy śmiało jej tropem, bo trop ten wcale już nie jest niepewny czy zamazany.
Otóż to.
Wracał
sodomita z Gomory,
Tam
też już szukać nie miał czego,
Nic,
tylko zgliszcza i klamory,
Zwierzaczka także ni jednego.
Wlokąc
się smętnie z tej Gomory,
Napotkał
w drodze szefa Lota,
Co
wygląd miał jakoby zmory,
Zwiała
mu żona z sakwą złota.
„Tyle
strat na raz” – pojął Lot w lot,
„Nie
mam już złota ani żony,
Doprawdy,
ale ze mnie kmiot”.
I
biegał w kółko zrozpaczony.
Wtem
ujrzał coś na kształt pomnika,
Ktoś
chyba zrobił tu psikusa,
W
soli uwiecznił sodomczyka,
Nadto
słup w kaształcie jest fallusa.
Ciekawość
go przywiodła bliżej,
Nagle
jak gromem padł rażony,
Ujrzał,
powiódłszy wzrokiem wyżej,
Główkę
ma w kształcie głowy żony.
„Wstyd
będzie mi iść ulicami,
Zwiać
przyjdzie chyba za granicę,
Wytykać
będą mnie palcami,
Że
miałem żonę ladacznicę.”
Pocieszył
Lota sodomita,
Wykazał
przy tym chytrość lisa,
„Spojrzyj
raz jeszcze na słup soli,
Tam
z niego twój wór złota zwisa.”
„Ach,
ach, ty mój wybawicielu”,
I
rzucił mu się Lot na szyję,
„Tyś
jeden wśród przyjaciół wielu,
Odwdzięczę
ci się póki żyję.
Chaty
już nie mam, bo zburzona,
Chodź
brachu w krzaki, wina nalej,
Dziękować
będę ci jak żona.”
Domyślcie
się, co było dalej.
„Ach,
świetnie było, mój amigo,
Do
końca pomnę to żywota,
Za
takie świetne fago figo
Bierz
go, twój jest ten worek złota.”
Wie
sodomita, bo to się wie,
I
tkwi w zasadzie to cielęcej,
Pokorne
cielę dwie matki ssie,
A
przecież mogłoby i więcej.
Nieważne
jest – chłop, baba, pies,
Szef,
jego żona czy też zwierzę,
Gdy
z tego worek złota jest,
To
ja już w taką bajkę wierzę.
PS
A
gdy – pisowcu wiedzieć chciej,
Na
pomnik weźmie cię pokusa,
Ty
na baczności miej się, miej,
Bo
w kształcie możesz mieć fallusa.
Wrocek,
30.10.2022 r.