niedziela, 5 lutego 2023

41. Mój azyl osobisty

 

Szanowni, do bólu najmniejszej kosteczki cierpliwi Tuzaglądacze

Dzisiaj odstąpię od frywolenia i zapuszczę, zgodnie z obietnicą, wiersz, który okazał się najlepszy w konkursie „Wierszy Ciepłych i Pogodnych im. Huberta Horbowskiego” w Lubaniu jesienią zeszłego roku. Nie będę się rozpisywał o tym co i jak, bo już zdążyłem się utaplać w miodzie, który spłynął na moje serce wraz z werdyktem jury. A zatem do dzieła. Dodam tylko, że ten dom istnieje naprawdę.

 

Mój azyl osobisty

 

Jest taki kącik na świecie od zgiełku oddalony,

Gdzie nagle kończy się asfalt i pętlę mają wrony,

Gdzie woda bije z ziemi, kamień z kamienia wyrasta

I mnóstwo jest kilometrów do najbliższego miasta.

Nie ma tam telewizji, ani zasięgu wcale,

Multikin, megastorów, hipermarketów, ale…

Tam w pewnej starej chacie jest na poddaszu pokój,

Gdzie mieszka błoga cisza oraz najświętszy spokój.

Łazienka jest w strumieniu i busz pcha się oknami,

I wokół, jak okiem sięgnąć, zieleń nad zieleniami.

Wpadam tam kiedy mogę – często lub jeszcze częściej,

W mój azyl osobisty, w me bezgraniczne szczęście.

Na przyzbie se przycupnę, w sieni się wsłucham ciszę,

Gdzie pod powałą gacek w dół głową się kołysze.

Przymrużę w słońcu oczy, zapatrzę w barw feerie –

Tak w okamgnieniu do cna ładuję swe baterie.

Ciekawscy zapytają. Tak oto im odpowiem:

– Gdzie leży owo miejsce? Wiem, ale nie powiem.

 

Wrocek, grudzień 2013

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz