Śpiewał kiedyś Jerzy Połomski, że z dziewczynami nigdy nie wie się. Wziąwszy te słowa za przestrogę, postanowiłem być sprytniejszy od owych dziewczyn i je przechytrzyć. Dlatego umawiając się na następną randkę wziąłem poprawkę na te ich tam takie różne. Skutek rewelacyjny. No, prawie. No, dobra, niezupełnie prawie. No, już dobra, dobra, całkiem nie prawie. OK, całkiem do d….
Umówiłem się z nią na dziewiątą trzydzieści
Życie często jest niemiłych pełne niespodzianek,
Wszelako spóźnień kobiet – dam, flam i kochanek.
Wystawiając na próbę swych oddanych amantów,
Beztrosko czynią z onych najzwyklejszych frantów.
To wszystko mam na względzie ponaglany chętką,
Gdy do panienki zapałam przez rumianek miętką.
Takoż wziąłem poprawkę na makijaż niewieści,
I umówiłem się z nią na dziewiątą trzydzieści.
Nim luba machnie oko, rzuci puder na lica,
Zrobi wszystko, by wyglądać jak ta anielica,
Szminką pociągnie usta, kaskadę loków skręci,
Perfumą oszołomi, feromonem zanęci.
To wszystko musi potrwać i z tej to przyczyny
Mam dla siebie dość czasu, całe pół godziny.
Tysiąc osiemset sekund – zanim one upłyną,
Wiele mogę zdziałać, nim się spotkam z dziewczyną.
Popuszczam wodze fantazji i wymieniam w duchu:
Mogę czytać, grać w karty albo zażyć ruchu.
Mogę serial obejrzeć, wysłać maila znajomym,
Skreślić kupon lotto – wszystko w czasie znikomym.
Mogę nawet się zdrzemnąć, bo czasu tak wiele
I tę opcję wybieram, w końcu mamy niedzielę.
Drzemka rozjaśni umysł, wzmocni siły witalne,
By ich starczyło na czyny wcale nie trywialne.
Bym mógł działać z fantazją, werwą i ochotą,
By dzień cały i wieczór upłynął jak złoto.
By wreszcie mojej lubej na wszystko gotowej
Zaimponować energią bliską atomowej.
Światowo szarmancki, gdy się już spotkamy,
W garści czekoladki, śliczny bukiet dla damy.
– Dzień dobry. – Uścisk dłoni, warg muśnięcie płoche,
Zamruga powiekami, uśmiechnie się trochę.
I pójdziemy w aleje w dnia przyszłość świetlaną,
Chwil słodkich wabi wiele, wszak dopiero rano.
Potem kino, kawiarnia i spacer za ręce
A jak bozia pozwoli, to może coś więcej.
I dla pewności z poprawką na rytuał niewieści
Umówię się z nią znów na dziewiątą trzydzieści.
Wtem obraz umyka tej niebiańskiej sielanki,
Rozmywa się w powietrzu jak mydlane bańki.
Zrywam się. Pobudka! Tam czeka niewiasta!
Na cyferblat zerkam: – Kurwa, jedenasta!
Wrocek, 13.04.2020 r.