Szanowni Tuzaglądacze, powiem krótko. Czasami jest tak, że niedogadanie się wygląda tak, jak u tych z figami, czyli na samym początku. Czasem jednak sprawy posuwają się dalej, prowadząc do głębszych frustracji. Poniżej przedstawiam jeden z takich przypadków.
Komputerowa żona
Tak sobie myślę – nadeszła era
Żony podobnej do komputera.
Wszystko policzy, przekalkuluje,
spisze, spamięta, i skontroluje.
Tu nie przeoczy, tu dopilnuje,
Wyszuka, kupi, wpłaci, skasuje,
Zaprojektuje tajnie lub jawnie,
A wszystko cicho, szybko i sprawnie.
Każda wypowiedź jej wyważona –
Wręcz idealna jest taka żona.
Któż ideałom takim dogodzi?
Ja wciąż próbuję, a jak wychodzi?
Kiedy zalegnie w miękkie pościele
Jej rajski blu-ray przy moim ciele,
Bez wątpliwości żadnego cienia
Nie mogę wprawić jej w stan uśpienia.
By zaświtała rozkoszy era,
Ruszam pobudzić system softwara.
Wpierw przeszukuję pliki, foldery,
By erogennej dosięgnąć sfery.
Gdy już partycje wychyną z cienia,
Wtedy się biorę za rozszerzenia.
Klikam piksele po całym ciele
Sięgam do myszki, która tak śmiele
Wystawia nosek na powitanie –
Zaraz rozpocznę buforowanie.
Zręcznie palcami po myszce wodzę,
Potem odważnie w głąb menu wchodzę,
Rytmicznie twardym dyskiem steruję,
Lecz brak reakcji z jej strony czuję.
I próżne trudy, znoje, staranie,
Gdy wkrótce słyszę głośne chrapanie.
Jak rozgrzać ciało komputerowe?
Miotam się, wiję, zachodzę w głowę,
Szperam i tropię – czort jeden wie,
Gdzie, do cholery, jest jej dysk G?!
Wrocek, 16.09.2016 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz