Kontynuując nasze dywagacje erotyczno jakieś tam,
natknęliśmy się (jednoosobowo, czyli uzurpatorsko, w końcu jest się tym
samozwańczym prezesem STOWA) na wyznanie pewnego owładniętego głodem, nie
wiadomo, czy głodem sensu stricto, czy może głodem mistyczno erotycznym, albo
wręcz seksualnym, młodzieńca. Domniemywamy (nadal jednoosobowo), że
niekoniecznie musi to być młodzian, wszak może to być na przykład staruszek
portier, który z uśmiechem dawał klucz. Bo przecież jak piorun trzepie w
szczypiorek, to nie wybiera. Zobaczmy zatem, dokąd zaprowadziły chuci owego
osobnika. Do dzieła! I jeszcze jedno. Zapuszczam w sobotę, albowiem od jutra
będę bawił na wyjeździe. Kogo lub z kim będzie ta zabawa, przemilczę, albowiem
Pegasus czuwa. No to siemanola gondola i smacznego.
Pożrę cię
Mam łaknienie na twe ciało,
Mam łaknienie na cię całą,
Mam łaknienie niebotyczne
Na obłości twe prześliczne.
Mam łaknienie już od rana –
Zaraz będziesz pożerana.
Przyssę się jak pies do gnata,
Pięść do nosa, ściany – mata,
Jak pijawka do piranii,
Jak niemowlę do swej niani,
Oraz jak do mamy tata
Lub zawleczka do granata.
Zjem paluszek po paluszku,
Oczku, nosku oraz uszku
I resztę po milimetrze
Schrupię, choćbyś była w swetrze.
Od głowy po stóp koniuszek –
A na deser zjem pępuszek.
Mam niejasne przekonanie –
Będzie to molestowanie.
A, choć zniknę bladym ranem,
Nie wykręcę się tu sianem.
Więc w obawie przed wyrokiem
Pożrę ciebie… ale wzrokiem.
Wrocek, 23.11.2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz